Bo od czegoś trzeba zacząć...

 ...a najlepiej od przedstawienia się. Co prawda, możecie już co nieco przeczytać w zakładce o nas, jednak pozwolę sobie rozszerzyć zagadnienie opisania siebie (i nie tylko) o nieco dłuższy tekst. 

Cześć! Jestem Karolina, od 2020 roku jestem mamą Lilianny i w sumie od roku - żoną Przemka. Ale... wstecz - cofnijmy się nieco w tył. 

Kiedyś, dawien dawno temu prowadziłam już blogi, o życiu z psem. Taaak, byłam pasjonatką kynologii, psich sportów i ogólnie, ciekawego spędzania czasu z czworonożnym pupilem. Wtedy też zakochałam się w fotografii. Oj fociłam ja wszystko. Chciałam nawet zaprezentować społeczności z rodzinnego miasta mój wernisaż, wystawkę najlepszych fotografii, ale jakoś do tej pory mi się nie udało. Ach to lenistwo... 

Wracając do tematu prowadzenia bloga - pisało mi się bardzo dobrze, baa! tak dobrze, że swoją karierę życiową pokierowałam do lokalnej prasy i zostałam dziennikarką. Przez kilka lat pisałam artykuły, te poważne i mniej istotne (a bo bawiłam się na festynach i imprezach dla dzieci), o tym co dzieje się lokalnie (i nie tylko). Pochłonęło mnie to totalnie. Na tyle, że psiego bloga odstawiłam na bok. 

Później poznałam mojego aktualnego męża, jakoś tak zaszło nam się w ciążę, przeprowadziliśmy się i stworzyliśmy swoje wspólne mikro gniazdko. 

Z ciążą było tak, że długo nie wiedzieliśmy, czy nasza córka będzie córką, czy synem. Dziewczyna, wstydzioszka, bardzo nie chciała się ujawnić. Oj, nasz lekarz robił kilka podejść do USG, dosłownie z każdej możliwej strony brzuszka, żeby coś "wykryć". No i w końcu się udało - dowiedzieliśmy się, że nasz mały skarb będzie drobną dziewczynką. 

Wybór imienia był szybki - Lilianna (Lili). Nie zgadniecie czemu! Ale zdradzę Wam - otóż wybraliśmy to imię nieprzypadkowo. Wspólnie z mężem uwielbiamy Harrego Pottera. A kto ma tam ładne imię? No sporo postaci, ale nam chodziło o tą jedną osobę, o mamę Pottera. Tak właśnie, nasza Lili jest imienniczką mamuśki słynnego czarodzieja. 

Ale Harry Potter to nie nasza jedyna miłość. Pałamy nią również do "Wiedźmina" Andrzeja Sapkowskiego, do cudownej gry stworzonej przez naszych polskich twórców CD Projekt Red, która zasłynęła na całym świecie. To kolejny powód wyboru imienia - tym razem dla naszego kociaka, którego nazwaliśmy Jaskier, po najlepszym przyjacielu Geralta z Rivii (wiedźmina). Pasuje do niego idealnie - to taki mały niebieski brytyjczyk, bardzo ciapowaty, lubiący grać na pianinku naszej córy i śpiewać (swoim kocim głosem). 

Oczywiście to nie nasz jedyny kot. Mamy bowiem także drugiego, a w zasadzie kotkę - Sisi. Ta ma już kilka lat i niestety, nie jest tak bardzo towarzyska, jak Jaskier. Ale zdradzę Wam, że wybór imienia ma jednak znaczenie, bo cesarzowa Sisi (Elżbieta Bawarska) była równie niesforna i niepodporządkowana, jak nasza kicia. 

Ale, co ja tak naprawdę tutaj robię? Sprawdzam samą siebie. To, czy jeszcze potrafię fajnie pisać, czy wytrwam w postanowieniu, czy znajdę tematy, które zaciekawią innych rodziców... i być może stworzę tutaj sobie taką małą odskocznię od codzienności.
Podołam? Uda się? Jest tak wiele pytań, na które nie znam odpowiedzi. Wszystko wyjdzie z czasem, ważne by się nie poddawać. 

Lani

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Instagram