Sensoryka jest ważna...

...choć tak naprawdę mało kto o niej wie. W sumie to temat bardzo świeży, można powiedzieć, że od niedawna nagłaśniany. Bo kto X lat temu o tym słyszał? Z pewnością nie były to nasze babcie. 

Jeśli dziecko marudziło, bo coś mu nie odpowiadało to... po prostu marudziło. To już taki typ, przejdzie mu... trzeba przeczekać, pewnie czegoś nie lubi. Nikt się wtedy nie zastanawiał nad głębszym sensem dziecięcych problemów. Jeszcze kilka lat temu rodzic nie myślał o tym, czy jego pociecha ma problem z integracją sensoryczną. Yyy, a co to w ogóle jest ta integracja sensoryczna? 

Otóż to nic innego, jak porządkowanie przez mózg informacji odbieranych przez zmysły (dotyk, słuch, itd.). Każdy człowiek, każdego dnia, narażony jest na ogromną ilość bodźców napływających z każdej strony. Dla dziecka wiele z nich jest nowych, a więc razem z poznawaniem przychodzą też ogromne wrażenia (a przy tym często przebodźcowanie). 

By wyjaśnić to wszystko najprostszymi słowami, warto wyobrazić sobie pewne sytuacje, w których sami możemy się znajdować... a dopiero później próbować odczuć to tak, jakbyśmy byli małymi dziećmi. Czyli pogłębić te wszystkie odczucia, nasilić je, skumulować. 
Pomyśl, że stoisz na zewnątrz, np. na chodniku w centrum miasta. Z jednej strony słyszysz dźwięki ulicy - jazdę samochodów, trąbienie, jakiś skuter w oddali, tłumnie rozmawiających ludzi, dzwonek rowerowy, muzykę wydobywającą się z okna starej kamienicy, dzwoniący telefon. Z drugiej strony do tego wszystkiego dochodzi zmysł dotyku - wiatr owiewający Twoje ciało, obcy i całkiem przypadkowy dotyk, w momencie, gdy ktoś chce przecisnąć się obok Ciebie, wymijając przy tym troje innych ludzi. Czasami pojawi się również krzew ocierający się o Twoje ręce, bo musisz przejść blisko zielonego skweru, aby nie wpaść w idących przed Tobą spacerowiczów... do tego dodaj również inne bodźce, jak np. zapachy, czy jaskrawe kolory.

Dla Ciebie zapewne to nic nowego, ale postaraj się w tym momencie wczuć w postać dziecka. Dziecka, dla którego to wszystko jest zupełnie nowe i ma o wiele większe natężenie w jego odczuciu. Jak rozdzielić tak skumulowaną ilość różnych informacji, które napływają do wciąż kształtującego się mózgu?

Wszystko to wymaga zaangażowania ze strony układu sensorycznego (zmysłów: dotyku, wzroku, węchu, smaku i słuchu). Ale to nie są jedyne zmysły jakie posiadamy. Bo są jeszcze dwa dodatkowe - przedsionkowy i proprioceptywny (tak wiem, trudne słowo!).
Zmysł przedsionkowy (czyli zmysł równowagi) odpowiada za czucie naszego ciała w przestrzeni, w skrócie - wpływa na właściwe napięcie mięśniowe, koordynację ruchów, prawidłową postawę ciała, umiejętność czytania, pisania i wiele innych. System przedsionkowy nierozerwalnie pracuje z tym proprioceptywnym, a ten z kolei odpowiada za czucie głębokie (pochodzące z więzadeł, mięśni stawów, ścięgien). Dzięki nim możemy wykonać takie czynności jak np. precyzyjne dotknięcie palcem danej części ciała przy zamkniętych oczach. 

Jeśli zatem wszystkie informacje, które napływają do naszego organizmu są odbierane i przetwarzane poprawnie - to widzimy świat jako przyjazne dla nas środowisko. To dlatego, że szybko analizujemy i oceniamy sytuację, w której się znajdujemy oraz poprawnie na nią reagujemy (kiedy czujemy, że coś jest zbyt gorące, czekamy aż ostygnie; jeśli na zewnątrz jest zimno - ubieramy się cieplej; jeśli czujemy, że róża kłuje - odsuwamy od niej rękę, itd.)
Są jednak momenty, kiedy integracja sensoryczna nie przebiega poprawnie. Dzieje się tak, kiedy nasz mózg ma problem z właściwym odbiorem i przetwarzaniem bodźców zewnętrznych, np.: kiedy przyjazny i delikatny dotyk boli, nie sprawia przyjemności; kiedy dźwięki są zbyt denerwujące, głośne, drażniące; kiedy ciało odmawia nam posłuszeństwa; gdy nie kontrolujemy własnych emocji i niepoprawnie je przetwarzamy... A to tylko wybrane przykłady zaburzeń związanych z rozwojem procesów SI. 

Bardzo często problemy, których nie zaobserwujemy i nie wyeliminujemy w okresie dzieciństwa - będą przekładały się na trudności w okresach szkolnym i dorosłym. Dlatego tak istotna jest obserwacja naszych dzieci. Owszem, czasem pewne kwestie to jedynie gorszy dzień, grymas lub sytuacja, kiedy maluch czegoś nie lubi, bądź nie radzi sobie z nowymi doświadczeniami.
Są jednak zdarzenia, które nagminnie się powtarzają i w tym momencie są tzw. dzwonkiem alarmowym. Sytuacją, obok której nie powinniśmy przechodzić obojętnie - sygnałem, który powinniśmy skonsultować z odpowiednią osobą - terapeutą SI. 

To może być m.in. niechęć do niektórych dźwięków, zabawek o różnych strukturach - strach przed nowymi fakturami. Niewłaściwy poziom uwagi, skupienia lub nagminny brak kontaktu wzrokowego. Nieprawidłowy poziom aktywności ruchowej, bądź trudności wychowawcze. To też problem z czesaniem włosów, myciem głowy/ciała, zabiegami higienicznymi (obcinanie paznokci). To może być również notoryczne upadanie dziecka bez rąk wyciągniętych do przodu (aby uchronić się przed zderzeniem z ziemią), lub np. opóźniony rozwój mowy lub zbyt nasilone reakcje emocjonalne (bardzo silny gniew, strach), itd. 

Dlaczego o tym piszę? Bo wciąż zbyt mało rodziców jest nieświadomych tych banalnych sygnałów, jakie dzieci im przekazują - często w wieku jeszcze niemowlęcym. Sama dostrzegłam u swojego dziecka problemy sensoryczne, które być może każdy inny rodzić uznałby jako "bunt dwulatka" lub coś normalnego. Jednak w dobie Internetu szybko rozpoznałam w czym może leżeć problem, skonsultowałam moje obawy z terapeutą integracji sensorycznej i dzięki ciężkiej pracy udaje mi się stopniowo eliminować sytuacje, które były dla mnie zmartwieniem. 
Warto czasem słuchać głosu serca i jeśli podpowiada Ci ono, że coś może być nie tak i chcesz pewne sytuacje skonsultować ze specjalistą - zrób to, nawet jeśli inni są temu przeciwni. Dlaczego? By mieć czyste sumienie wobec siebie i dziecka, a także by w razie realnych problemów - szybko zareagować i je wyeliminować. Jednak miej na uwadze również fakt, że niektórych problemów nie powinno się konsultować jedynie z lekarzem pierwszego kontaktu, gdyż nie jest on specjalistą wszystkich dziedzin i czasem nawet jeśli będzie próbował pomóc, to nie odpowie prawidłowo na wszystkie Twoje pytania. Piszę o tym, bo z doświadczenia wiem, że wielu rodziców przed udaniem się do konkretnego lekarza, konsultuje najpierw wszelkie sytuacje z rodzinnym. Nie mówię, że jest to złe (każda opinia jest dobra), jednak nie zawsze droga, którą obieramy prowadzi nas do celu. Czasem trzeba gdzieś skręcić i udać się w inne miejsce, by nie zabłądzić. Czasem idąc jedną trasą, będziemy wracać do punktu wyjścia, zataczając przy tym jedno wielkie koło. Ale czy to ma sens?

Kończąc ten sensoryczny wpis, otwieram nową rubrykę na naszym parentingowym blogu. Będzie ona oczywiście dotyczyła sensoryki, a dokładniej - sensorycznych ćwiczeń, z których sami korzystamy. Dostaniecie tu gotowe przepisy na naprawdę dobrą zabawę, dzięki której mali milusińscy zyskają dużo dobrego, dla ciała i głowy - dla wszystkich zmysłów, również tych "ukrytych".   

Lani

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Instagram